Różności

Hekabe. Recenzja

„Hekabe” Eurypidesa to najnowsza produkcja Teatru Polskiego w Bydgoszczy w reżyserii młodego bydgoskiego dramaturga – Łukasza Chotkowskiego. Jest to  jednocześnie polska prapremiera tej sztuki.

Eurypides napisał przeszło 90 sztuk, z czego zachowało się 17 tragedii i jeden dramat satyrowy, w tym m.in. „Hakabe” z 428 roku p.n.e.

Problemy poruszane w tragedii są również aktualne w dzisiejszym świecie. Jak często ból, udręczenie, szaleństwo, bezsilność i w efekcie niepohamowaną chęć zemsty, obserwujemy u ludzi, którzy przeżyli tragedie i stracili swoich bliskich. Mityczna Hakabe, królowa Troi, podczas jej burzenia przeżyła śmierć wszystkich swoich 19 dzieci, stając się niewolnicą Odyseusza.

Nie mogąc pogodzić się z niewyobrażalnym bólem po stracie dzieci, rodzi się w niej nieokiełznana potrzeba ich pomszczenia. To właśnie zemsta jest tematem przewodnim, który bardzo silnie podkreślił Chotkowski w swoim spektaklu.

Jestem Hekabe
W sercu ciemności.
W słońcu tortur.
Do metropolii świata.
W imieniu ofiar.
Precz ze szczęściem pokory.
Niech żyje:
Nienawiść.
Pogarda.
Bunt.
Śmierć.
Hekabe jestem.
W cierpieniach moje okrzepły siły i duch się zaprawił.
W łonie będę szukać drogi do zemsty (…)

Eurypides „Hekabe”

W postać mitycznej królowej wcieliła się aktorka Teatru Polskiego w Bydgoszczy Marta Nieradkiewicz. Reżyser zdecydował się na odważne posunięcie, obsadzając w tej roli tak młodą artystkę. Mimo, iż poradziła sobie znakomicie, grając z dużą świadomością, kreując postać zrozpaczonej matki niezwykle sugestywnie i w zgodzie z prawdą sceniczną, jednak nie można było pozbyć się wrażenia pewnej niezgodności między młodym ciałem, a postacią starej, umęczonej życiem, zdesperowanej matki.

Ten zamysł reżyserski miał zapewne na celu bardziej dosłowne przeniesienie starożytnej historii we współczesne czasy, podobnie jak i szereg innych zabiegów scenicznych, łączących, choć nie bez pewnych zgrzytów, elementy mitologii i obecnej rzeczywistości.

Na scenie aktorzy palą papierosy, piją szampana z plastikowych kieliszków, rozsypują błyszczące confetti. Na ekranach telewizorów – niczym grobów dzieci Hekabe, przewijają się drastyczne obrazy przemocy i umierania, a karuzela z zawieszonymi wokół metalowymi łańcuchami symbolizuje mityczny Hades.

Choć scenografia przygotowana przez Annę Met jest zdecydowanie najlepszym elementem całego spektaklu, poprzez m.in. bardzo realistyczne zaaranżowanie sceny na podobieństwo kamienistej pustyni greckiej, wprowadzającej od pierwszych chwil wyjątkowy nastrój, wzmocniony niezwykłą reżyserią światła Roberta Łosickiego, niektóre elementy kłócą się z całościowym odbiorem.

W ocenie spektaklu nie można pominąć muzyki. Podobnie, jak w starożytnej Grecji, tak i w spektaklu Chotkowskiego, bardzo ważną rolę odgrywa chór „komentujący” bieżące wydarzenia. Słyszymy go z tyłu sceny, jak również nad głowami, z balkonu. Głosy chóru, czasem śpiewające, innym razem szepczące tekst sztuki, tworzą atmosferę mroczną i niepokojącą. Widz czuje się jakby współuczestniczył w toczącym się na Sali sądowej procesie i ocenie postępowania bohaterów. Muszę przyznać, że aranżacje muzyczne, przygotowane przez Joannę Halszkę Sokołowską, jak również muzyka instrumentalna Piotra Bukowskiego były bardzo przemyślane i na wysokim poziomie artystycznym.

Chwilami śpiewy chóru były niezrozumiałe, chwilami zagłuszały słowa wypowiadane równolegle przez aktorów na scenie, ale może to była kwestia akustyki wnętrza teatru, bądź specyficznej melodyjności tekstu Eurypidesa…?

Oprócz tytułowej roli Marty Nieradkiewicz, na osobną uwagę zasługują jeszcze w mojej ocenie dwie postaci: Niemowa oraz Polyksena, córka Hekabe. Niemowa (Małgorzata Witkowska), mimo iż nie wypowiada w trakcie spektaklu ani jednego słowa, jest wciąż obecna, intrygująca i zagadkowa. W jej postaci widać bogaty kunszt aktorski i bez problemów można odczytać z ruchów ciała, gestów, emocje które targają duszą Niemowy.

Natomiast Magdalena Łaska, młoda aktorka wcielająca się w postać Polykseny, z dużym poświęceniem, poprzez niezwykłą wręcz artykulację głosu, oddaje strach i rozpacz przed wiszącym nad nią wyrokiem śmierci.

Spektakl „Hekabe” jest niewątpliwie propozycją godną uwagi, szczególnie dlatego, że jest to pierwsza adaptacja tej sztuki Eurypidesa na deskach teatru w Polsce. Kolejną adaptację zapowiedział na jesień Andrzej Seweryn w warszawskim Teatrze Polskim, z Jadwigą Jankowską-Cieślak w roli głównej.

Jak wypadnie nowatorska wizja tragedii Eurypidesa Chotkowskiego z udziałem młodej aktorki, w porównaniu z  klasyczną formą spektaklu Seweryna i kreacją doświadczonej artystki? Niech jako konkluzja niniejszych rozważań, posłuży wypowiedź Marty Nieradkowskiej, której jako pierwszej przyszło się zmierzyć z tragiczną postacią Hekabe:

Zastanawiam się (…) czy takie porównania w ogóle mają sens, tak się chyba nie da uprawiać tego zawodu. Jedno jest pewne: to będą dwie różne Hekabe. Łukasz Chotkowski ma swoją wizję dramatu ze mną, młodą dziewczyną w roli tytułowej, to będzie więc moja Hekabe i zrobię wszystko, by była wiarygodna. A jeśli moja rola będzie budziła skrajne emocje, tym lepiej. Lubię, gdy widz się nie zgadza, krytykuje, nawet buntuje, bo to znaczy, że sztuka go porusza, nie pozostawia obojętnym. Poprawność w teatrze jest najgorsza.

Możesz również polubić…